Za nami czwarta kolejka spotkań w ligach juniorskich. Juniorzy starsi urządzili sobie ostre strzelanie w meczu z Bytovią Bytów. Gorzej powiodło się ich młodszym kolegom, którzy na własnym stadionie ulegli Akademii Piłkarskiej Lechia Gdańsk i w efekcie stracili fotel lidera. Już w środę kolejna seria spotkań i szansa na rehabilitację.
4. kolejka Pomorskiej Ligi Juniorów Starszych
Bramki: Słowiński 21′, 39′, Wojowski 25′, Szwoch 28′, 44′, 53′, 65′, Sulewski 38′, Róg 40′, Patelczyk 59′
Arka: Kamola (46′ Szymkowiak), Stolc, Piechowski, Sulewski, Wojowski (46′ Krause), Paprocki (46′ Patelczyk), Szwoch, Róg (60′ Wardziński), Kreft, Danielowski, Słowiński.
Kolejne wysokie zwycięstwo zanotowali juniorzy starsi pokonując wysoko drużynę z Bytowa. Mecz toczył się praktycznie na jednej połowie, do 20 minuty goście skutecznie się bronili. Worek z bramkami otworzył się w 21 minucie spotkania, po trafieniu Fabiana Słowińskiego. Cztery minuty poźniej padła druga bramka, a autorem jej był Paweł Wojowski. W 28 minucie kolejną bramkę dołożył Mateusz Szwoch. Po tych siedmiu zabójczych minutach było już praktycznie po meczu. Jedyną niewiadomą były tylko rozmiary wygranej podopiecznych Roberta Wilczyńskiego. Młodzi Arkowcy swój festiwal strzelecki zakończyli na 10 golach, a zdobywali je jeszcze: Robert Sulewski, Słowiński, Szwoch (3), Karol Róg i Dawid Patelczyk. Kolejne spotkanie juniorzy starsi rozegrają na wyjeździe, już w środę z Murkamem Przodkowo.
4. kolejka Pomorskiej Ligi Juniorów Młodszych
Arka Gdynia – Lechia Gdańsk AP 1:2 ( 0:1)
Bramki: Sztandar 70′ – 39′, 51′
Arka: Machola, Stanuch (58′ Zambrowski), Sztandar, Miotk (32′ Mozler), Dampc, Molęda, Nalepa, Gałecki, Maślak (Śluzek), Fierka, Kowalczyk (52′ Miastnikow). Bardzo słabo spisał się zespół juniorów młodszych Arki przegrywając z drużyną Akademii Piłkarskiej Lechia Gdańsk. Obie bramki stracone zostały po własnych i indywidualnych błędach. Arkowcy mieli przewagę w trakcie całego meczu, ale nie potrafili stworzć sobie dogodnych sytuacji. Dopiero w 70 minucie po kontaktowej bramce głową Michała Sztandara, zespół zaczął stwarzać większe zagrożenie pod bramką przeciwnika. Niestety żadna akcja nie zakończyła się zdobyciem wyrównującej bramki.
mocny